W filmach wygląda to niesłychanie romantycznie. Ona znajduje pierścionek w kieliszku szampana, z nadzieją i zdumieniem patrzy mu w oczy, a potem szepcze „TAK”. On bierze ją w ramiona. Kamera powoli zostawia szczęśliwą parę i przesuwa się na panoramę miasta. Trzeba jednak pamiętać, że w filmach Superman potrafi latać, a to w rzeczywistości występuje szalenie rzadko.
Dla kobiet z pokolenia naszych babek zaręczyny miały być najbardziej romantycznym momentem życia, ważniejszym nawet niż sam ślub. W pamiętnikach pensjonarek wyobrażenia o zaręczynach były tematem poruszanym tak samo często jak pierwsze doświadczenia i batalie z pryszczami.
Oświadczyny odbywały się zgodnie z przyjętymi zwyczajami ? podczas uroczystej kolacji mężczyzna wręczał kobiecie pierścionek (najlepiej, jeśli był to rodowy klejnot, przekazywany z pokolenia na pokolenie), następnie prosił rodziców o rękę ich córki. Potem przedstawienie wybranki własnym rodzicom, wizyta u dziadków i rodziców chrzestnych, wszystko zgodnie z etykietą.
Dzisiaj zakochani coraz częściej rezygnują z oficjalnych zaręczyn, wybierając za to ozdoby na urodziny. Często nie potrafią nawet określić momentu oświadczyn, bo temat ślubu po prostu pojawił się w codziennej rozmowie, a pierścionek wybrali razem, żeby dobrać odpowiedni rozmiar. Niewielu facetów potrafi oświadczyć się tak, żeby było co wspominać przez całe życie. A kobiety wciąż marzą o romantycznych zaręczynach, wzdychając do dawnych rycerzy, którzy o rękę damy prosili na kolanach. Nie ma czego żałować, kiedyś było jeszcze gorzej.
Dekoracje za żonę
Instytucja narzeczeństwa jest niemal tak samo stara jak samo małżeństwo. Znano ją już w starożytnych Grecji i Rzymie. W wiekach późniejszych propagował ją Kościół, jako idealny czas do wzajemnego poznania się małżonków. Początkowo zaręczyny nie miały nic wspólnego z romantycznymi uniesieniami, były raczej formą kontraktu pomiędzy dwoma rodzinami, regulowały podstawowe kwestie – kto, kogo, kiedy i przede wszystkim za ile. Umowa ta była niekiedy na tyle usankcjonowana prawnie, że za odstąpienie od warunków przewidywano wysokie grzywny. Dlatego właśnie również wtedy dobierano starannie dekoracje sali weselnej, które były zależne od pomysłów gości ślubnych.
W niektórych plemionach afrykańskich do dziś przyjmowane podczas zaręczyn warunki małżeństwa to coś w rodzaju umowy o sprzedaż towaru. Przyszły małżonek deklaruje dostarczenie konkretnej liczby krów lub innego ogólnie przyjętego dobra, a drużbowie występują w rolach żyrantów i zaświadczają o wypłacalności starającego się. Podobnie czynili Indianie z wielu plemion Ameryki Północnej. W zamian za dobrą żonę musieli się czasem zrzec całego majątku, bowiem pracowite kobiety były w cenie. Zupełnie inaczej rzecz się miała w wielu państwach azjatyckich, w których to kobieta musiała wnieść do domu męża sowity posag. Nawet średniowieczne zrękowiny nie miały wiele wspólnego z naszymi wyobrażeniami o poetyce rycerskiego stanu. Jak pisze John Huizinga w Jesieni średniowiecza, wzniosła dworska miłość była obecna głównie w poezji, w rzeczywistości panowie pozwalali sobie na niewybredne żarty erotyczne wobec kobiet nawet podczas ceremonii ślubnych. Dopiero w epoce romantyzmu nadano zaręczynom prawdziwie romantyczny charakter.
Dajcie Halszkę mi za żonę
Przypomnijcie sobie scenę z Ogniem i mieczem, w której Skrzetuski po raz pierwszy widzi Helenę. Trudno nie odnieść wrażenia, że ten facet to kompletny kretyn. Raz z dziewczyną zatańczył, zamienił z dziewięć słów na krzyż, a już pada na kolana i prosi rodzinę o rękę panny i chce wieszać dekoracje urodzinowe. Co najdziwniejsze, ona uważa, że to świetny pomysł. Nic o sobie nie wiedzą, znają się od kilku godzin, a chcą związać się na całe życie, bo warto dodać, że rozwody usankcjonowano na dobre za ponad sto lat.
Czemu w innych dziedzinach życia rozgarnięty facet zachowywał? Ponieważ jego twórca, Henryk Sienkiewicz, żył już po epoce romantyzmu i z niej przejął przekonanie, że kobieta istotą niemal niebiańską, zdecydowanie lepszą od mężczyzny. Nie wypada zatem mizdrzyć się do niej i czynić choćby nieprzystojne uśmiechy, o ile nie ma się poważnych zamiarów. Kawaler powinien szybko i w odpowiedniej formie poprosić ją o rękę. Narzeczeństwo traktowano jako okres zapoznawczy, zaręczyny wolno było zerwać obydwu stronom i można się było wymienić na balony z helem Tarnowskie Góry.
Po co nam zaręczyny?
Warto zadać sobie pytanie, po dziś komukolwiek zaręczyny. Nie musimy już prosić rodziców o zgodę na małżeństwo, kobiety nie są zobowiązane do przestrzegania obyczajowej normy wnoszenia posagów. Czy zaręczyny maja służyć tylko temu, żeby rodzina zdążyła zebrać pieniądze na sfinansowanie ślubu, wesela i prezentów? Okres narzeczeństwa, tak jak kiedyś, powinien służyć lepszemu poznaniu się małżonków. Dlatego nawet Episkopat Polski apeluje, by narzeczeństwo trwało najkrócej pół roku. W tym czasie obydwie strony mają szansę przekonać się, czy kandydat do zamążpójścia czegoś nie ukrywa ? nałogów, anomalii psychicznych, złych cech charakteru.
Poza tym warto zadbać, żeby zaręczyny były momentem, o którym można z uśmiechem opowiedzieć dzieciom. Jeżeli oczekujesz nietypowych, romantycznych oświadczyn, zasugeruj to swojemu mężczyźnie, bo istnieje niewielkie prawdopodobieństwo, że sam na to wpadnie. Nie musicie wysilać się na modne ostatnio ekstremalne zaręczyny podczas nurkowania lub wspólnego skoku spadochronowego. Wystarczy ?zwykła? kolacja przy świecach, a nawet wyświechtana wieczór na plaży i nieśmiertelny zachód słońca. Miłą formą oświadczyn może być również list, ale taki prawdziwy, ze znaczkiem na kopercie, a nie małpą w adresie.
Jak wyglądały twoje zaręczyny?
Basia (26 lat): Moje zaręczyny z Piotrkiem były bardzo zwyczajne. Byliśmy ze sobą od kilku lat i uznaliśmy, że fajnie by było razem spędzić życie. Nie było momentu oficjalnych zaręczyn. Kiedy postanowiliśmy, że się pobierzemy powiedzieliśmy o tym naszym rodzicom podczas obiadu. Pamiętam, że Piotrek wcale się nie stresował, co mi się nawet podobało. A idealne zaręczyny? Fajnie by było dostać śniadanie do łóżka i znaleźć pierścionek na przykład w kanapce. Nadia 23 lata ? Bardzo miło wspominam swoje zaręczyny. Skończyliśmy pracę i Artur zapytał, czy byłam kiedyś na trzydziestym piętrze Pałacu Kultury. Wszystko starannie przygotował ? była moja ulubiona muzyka i dobre wino. Czułam się bardzo wyjątkowo. To był naprawdę romantyczny moment, niestety potem było już tylko gorzej.
Janek (32 lata): Sam nigdy się nie oświadczałem. Jesteśmy z moją dziewczyną razem od siedmiu lat i nie mamy zamiaru brać ślubu. Pamiętam jednak najbardziej nieudane zaręczyny, na których byłem. Kolega chciał zrobić wszystko jak należy i sprosił całą rodzinę dziewczyny do dobrej knajpy. Ściągnął nawet jej dziadków z Kanady. Już miał wręczać pierścionek, kiedy na scenie zaczęła się rozbierać jakaś laska. Wszystkim opadły szczęki i zastanawiali się, po co mu to. Biedak nie sprawdził, że tego dnia tam się zawsze odbywał striptiz.
Marcin (28 lat): Właściwie to żona oświadczyła się mnie. Nawet się ucieszyłem, bo nie miałem ochoty na te wszystkie ceregiele. Sama kupiła sobie pierścionek, na który dałem jej pieniądze. Myślę, że to dobrze, bo wybrała sobie to, co się jej najbardziej podobało.